Content on this page requires a newer version of Adobe Flash Player.

Get Adobe Flash player

Strona główna Artykuły lista artykułów Jak Enea walczy z wiatrakami
Jak Enea walczy z wiatrakami Poleć ten artykuł znajomemu...
Poniedziałek, 20 Październik 2008 11:15

Ponad 11,6 mln zł grzywny ma zapłacić Enea Operator za utrudnianie budowy farm wiatrowych w Wielkopolsce i województwie zachodniopomorskim - zdecydował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

- W ciągu ostatnich pięciu lat w Wielkopolsce i Zachodniopomorskiem powinno powstać co najmniej 50 farm wiatrowych. Tymczasem wybudowano ich zaledwie pięć - mówi Jarosław Mroczek, szef Polskiego Stowarzyszenia Energii Wiatrowej oraz firmy EPA, która jest prekursorem farm wiatrowych w Polsce. - Dla Enei każdy pretekst jest dobry, by odwlec czas wydania decyzji. W efekcie nie wiemy, czy możemy budować, czy nie. Tracimy czas i pieniądze - złości się.

Aby farma wiatrowa powstała, inwestor musi najpierw uzgodnić z operatorem sieci elektroenergetycznej tzw. warunki ekspertyzy (chodzi o to, by ustalić, jaki wpływ farma będzie mieć na pracę sieci rozdzielczej i systemu elektroenergetycznego). To pierwszy krok. Drugim jest wydanie przez operatora warunków przyłączenia do sieci - pisze "Gazeta Wyborcza".
Te formalności powinny trwać trzy miesiące. Tak mówi prawo. A rzeczywistość? Na samą ekspertyzę Enei farmy wiatrowe czekają nawet po 300 dni.

Rok temu trzy szczecińskie firmy - EPA, Notos i Nauto - oskarżyły operatora o ograniczanie konkurencji. Poznański oddział Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie antymonopolowe. W tym miesiącu zdecydował, że Enea ma zapłacić 11,6 mln zł grzywny. To pierwsza taka decyzja UOKiK. Może zapoczątkować lawinę pozwów sądowych, bo sprawa dotyczy blokowania budowy kilkuset farm.

Enea twierdzi, że nie zapłaci kary. - Z całą pewnością odwołamy się od decyzji UOKiK - mówi Ewa Katulska, rzecznik prasowa. - Nie tylko my ponosimy tutaj winę, nie jest to też kwestia naszej złej woli. Wiele razy alarmowaliśmy, że trzeba uprościć procedurę wydawania zezwoleń. Nie tylko od nas to zależy. W tej kwestii wiele mają do powiedzenia Polskie Sieci Elektroenergetyczne.

Enea Operator działa na obszarze pięciu województw: zachodniopomorskiego, wielkopolskiego, lubuskiego, kujawsko-pomorskiego oraz niewielkiej części dolnośląskiego. W żadnej innej części kraju farmy wiatrowe nie mają tyle problemów co tutaj. Tylko w 2007 r. do Enei wpłynęło 139 wniosków o podanie warunków ekspertyzy. W terminie Enea rozpatrzyła tylko jeden.

Spektakularny przykład dotyczy farmy w Tychowie koło Stargardu Szczecińskiego, która miała stanąć w 2005 r. Po wielkich bojach dopiero w tym roku Enea zgodziła się wydać warunki przyłączenia, ale w zamian - wbrew prawu - żądała pokrycia kosztów modernizacji odcinka sieci energetycznej i wystawiła rachunek - 200 mln zł! Inwestor nie zgodził się na zapłatę.

Na razie Polska nie bardzo przejmuje się zieloną energią. Większość prądu wytwarzana jest w oparciu o węgiel. Wykorzystanie źródeł odnawialnych - energii wiatrowej, słonecznej, wodnej, biomasy - sięga tylko około 7 proc. W całym kraju mamy zainstalowane turbiny o mocy przekraczającej niewiele ponad 350 MW. Zgodnie z rządowymi ustaleniami w 2010 r. powinno to już być 2 tys. MW. - Przy takim postępowaniu firm energetycznych nie zdołamy tyle wytworzyć - uważa Mroczek.

Sieć farm wiatrowych szybko rozwija się w zachodniej Europie. W Niemczech farmy te mają w sumie 22 tys. MW, w Hiszpanii - 15 tys., w Danii - 3 tys. MW.

 

(Źródło: Gazeta Wyborcza)