Prąd ze słońca za 400 mld euro |
Środa, 15 Lipiec 2009 11:48 | |||
Dwanaście europejskich korporacji chce zainwestować w gigantyczne elektrownie słoneczne na Saharze. Prąd z nich trafiłby do Europy w ciągu kilkunastu lat. Powołana w poniedziałek firma Desertec ma zbadać możliwości budowy elektrowni słonecznych w północnej Afryce oraz przeciągnięcia kabli pod Morzem Śródziemnym do Europy. Do spółki weszły dwie wielkie europejskie firmy energetyczne - niemieckie E.ON i RWE, firmy inżynieryjne - m.in. ABB i Siemens -i instytucje finansowe - m.in. Deutsche Bank i Munich Re. W podpisaniu umowy uczestniczyli także przedstawiciele Ligi Arabskiej, a poparcie wyrazili kanclerz Angela Merkel i szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso. Rozmach projektu może rozpalić umysły. Do 2050 r. wydano by na niego astronomiczną sumę 400 mld euro. Elektrownie słoneczne, które powstałyby na początek w Maroku, Tunezji i Egipcie, zajęłyby 6 tys. km kw., czyli 2 proc. obszaru Polski. Prąd z elektrowni, które potem rozprzestrzeniłyby się na całą zachodnią Afrykę i Bliski Wschód, mógłby pokryć aż 15 proc. europejskiego zapotrzebowania. Kraje afrykańskie skorzystałyby na tym podwójnie - prąd z elektrowni bowiem pozwoliłby uruchomić na masową skalę instalacje odsalania wody morskiej. A brak wody jest jedną z największych barier w rozwoju tego regionu. Podpisanie umowy wywołało wielką dyskusję, zwłaszcza w Niemczech. Nic dziwnego - elektrownie mają powstać głównie za pieniądze niemieckich firm i banków. Już w ciągu pierwszych kilku lat trzeba będzie na ich budowę wyłożyć 10 mld euro, a pakowanie 400 mld euro w Afrykę wielu nie mieści się w głowie. - Te pieniądze powinny być zainwestowane w europejską sieć energetyczną i energetykę rozproszoną, czyli małe elektrownie odnawialne - mówi poseł niemieckich socjaldemokratów Herman Scheer. - To wizjonerski projekt. Północna Afryka jest głównym źródłem nielegalnych imigrantów do Europy, pomagając jej rozwijać gospodarkę, nie wyrzucamy pieniędzy przez okno - ripostuje Matthias Fawer, analityk branży energetycznej ze szwajcarskiego banku Sarasin. Prąd z elektrowni słonecznych jest dziś bardzo drogi, jednak firmy, które chcą zainwestować w Desertec, uważają, że postęp w pracach nad ogniwami słonecznymi rozwiąże ten problem. Poza tym energetyka odnawialna korzysta w UE z ogromnego wsparcia. Do 2020 r. aż 20 proc. unijnej energii musi pochodzić ze źródeł odnawialnych. Mimo to energia z Afryki ma także przeciwników. - Tak długo, jak nie ma sieci między Europą i Afryką, projekt będzie tylko bardzo sympatyczną fantazją. Sieć może być zbudowana szybko, ale koszty są ogromne i to się na razie po prostu nie opłaca - mówi Sebastian Zank, analityk energii odnawialnej z niemieckiego banku West LB. On także nie wyklucza jednak, że projekt w "bardzo długiej perspektywie" zakończy się sukcesem. Źródło: Gazeta Wyborcza
|