Content on this page requires a newer version of Adobe Flash Player.

Get Adobe Flash player

Strona główna Artykuły lista artykułów Kłopotliwy obowiązek odnawialnej energii
Kłopotliwy obowiązek odnawialnej energii Poleć ten artykuł znajomemu...
Wtorek, 01 Styczeń 2008 11:55

Bogatym więcej, biednym mniej? Komisja Europejska chce narzucić każdemu państwu Unii Europejskiej obowiązkowe limity udziału energii odnawialnej. Jej propozycje mogą się okazać dla wielu krajów trudne do strawienia.

Minimalny obowiązkowy udział energii odnawialnej w łącznym bilansie energetycznym każdego z państw Unii Europejskiej ma wynosić 5,75 proc - poinformował specjalistyczny portal EUobserver, który dotarł do projektu dyrektywy przygotowywanej w Komisji Europejskiej.

5,75 proc. będzie jednak jedynie progiem minimalnym. Każde państwo UE oprócz niego dostanie jeszcze dodatkowy, "narodowy" limit dla udziału energii odnawialnej. I te będą już dużo wyższe. Inaczej bowiem nie da się dojść do ostatecznego celu, jakim jest 20-proc. poziom udziału "zielonej" energii w łącznym bilansie energetycznym Unii w 2020 roku.

Rządy unijne postawiły sobie ten ambitny cel na marcowym szczycie UE w Brukseli.

Ponieważ dziś tylko 8,5 proc. zużywanej energii w UE pochodzi ze źródeł odnawialnych, w wielu krajach potrzebny będzie skokowy wzrost inwestycji w elektrownie wiatrowe, piece na biomasę, instalacje słoneczne itp. I to szybko. Jak twierdzi EUobserver, Bruksela zaproponuje w dyrektywie (którą oficjalnie ujawni 12 stycznia), żeby już w 2014 r. cała UE była w połowie drogi do celu.

Jednym z państw, które miałoby problem z dojściem do pułapu 20-proc., jest Polska. Z dotychczasowych szacunków Ministerstwa Gospodarki wynika, że udział źródeł odnawialnych w 2020 r. osiągnie w Polsce najwyżej 9 proc. Na szczęście Komisja zapowiada, że indywidualne ("narodowe") pułapy dodane do obowiązkowego (jednolitego dla wszystkich) pułapu 5,75 proc. będą dostosowane do gospodarczych możliwości każdego państwa. - Nie zamierzamy domagać się od biednych państw, żeby osiągnęły te same rezultaty co kraje bogate - tłumaczy jeden z urzędników KE cytowany przez EUobservera.

Przy wyznaczaniu "narodowych" limitów Komisja weźmie pod uwagę dwa czynniki - potencjał geograficzny (m.in. nasłonecznienie i liczbę miejsc zdatnych do budowy siłowni wiatrowych) oraz wielkość PKB liczoną na głowę mieszkańca.

Żeby ułatwić inwestycje w energetykę odnawialną, Komisja Europejska ma zaproponować 12 stycznia wprowadzenie jednolitego w całej UE systemu certyfikatów energii odnawialnej. Pozwolą one sprzedawać energię ze źródeł odnawialnych w innych krajach UE. Przykładowo greckie farmy słoneczne i duńskie elektrownie wiatrowe będą mogły produkować energię specjalnie np. dla Belgii, która z przyczyn geograficznych (płaski teren, krótkie wybrzeże) ma mały potencjał produkcji "zielonej" elektryczności.

Komisja Europejska chce sobie zarezerwować prawo umożliwiające jej - w niektórych przypadkach - nawet nakazanie kupna "zielonej" energii w innym kraju.

Nie wszystkim jednak podoba się pomysł, by na dużą skalę handlować w UE energią ze źródeł odnawialnych. Jak twierdzi niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung", rząd w Berlinie jest nastawiony krytycznie. Obawia się bowiem, że niemieckim producentom "zielonej" energii bardziej się będzie opłacało sprzedawać swój prąd zewnętrznym odbiorcom, niż oddawać go do niemieckiej sieci po nieco niższych cenach.

(źródło: Gazeta Wyborcza, Konrad Niklewicz)