Mieszkańcy Strachociny, którzy zgodzili się na wybudowanie w pobliżu ich wioski wiatraków energetycznych, teraz protestują przeciwko jej budowie.
- Zgodziliśmy się w 2007 roku wstępnie na turbiny wiatrowe, bo do głowy nam nie przyszło, że to będą takie kolosy. Mieliśmy być informowani o wszelkich zmianach. Rada Gmin podjęła zaś uchwałę o wydzierżawieniu gminnych gruntów spółce oraz zmianie planów zagospodarowania przestrzennego, co doprowadzi do wyłączenia sąsiednich gruntów spod budowy. Ludziom się o tym nie mówi – powiedział Marian Daszyk, były sołtys Strachociny.
Inwestycje ma realizować polsko - niemiecka spółka „Windpark Strachocina”. W rejonie zwanym „Szczodre”, gdzie na gminnych działkach ma powstać 11 wiatraków o wysokości 100 m. Za każdy gmina ma otrzymać 25 tys. zł rocznie z tytułu dzierżawy. Umowa ma obowiązywać 25 lat.
Część mieszkańców wsi popiera inwestycję, ponieważ opłaty z tytułu dzierżawy mają być przeznaczone na jej rozwój. Protestują ci, którzy w pobliżu planowanych wiatraków posiadają działki budowlane. - W stosunku do „Szczodrego” mieliśmy szerokie plany. Jest to piękny teren. Chcieliśmy, by Strachocina rozwijała się właśnie w tym kierunku. Wykonaliśmy scalenie gruntów. Dzięki temu powstały drogi. Jest tu zasilanie, woda i blisko gaz. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że jak będą wiatraki – to domów nie postawią – powiedział Zbigniew Wójtowicz.
- Czuję się podwójnie pokrzywdzona, gdyż w ramach scalania gruntów oddałam działkę budowlaną we wsi. Dostałam za nią 16 arów na „Szczodrym” Teraz znajduje się ona w tej 500-metrowej strefie ochronnej. Kupiłam od gminy 5 ha gruntów, tu pod lasem. Wzięłam kredyt, bo mam 5 synów i myślałam, że któryś z nich rozwinie na bazie tej ziemi gospodarstwo - powiedziała Małgorzata Buczek.
- Przyjeżdżają do nas ludzie i zachwycają się, jak tu jest pięknie, ale nie tylko o piękno tu chodzi. Nikt nie daje nam gwarancji, czy te wiatraki będą bezpieczne dla zdrowia ludzi. Ich wpływ nie został jeszcze zbadany – powiedział Wojciech Radwański.
Źródło: portal Cire
|